Rezydentura podatkowa to nie taka prosta sprawa!
Kiedy słyszymy hasło „rezydentura podatkowa”, większości ludzi od razu przychodzi do głowy liczba 183 dni. Przekroczysz pół roku w jednym kraju - jesteś rezydentem, spędzisz mniej - jesteś w innym. Proste, prawda? Niestety nie. W praktyce to dużo bardziej skomplikowane.
Co chwilę zgłaszają się do mnie osoby, które próbowały same policzyć dni, albo dostały opinię prawną opartą na bardzo sztywnych schematach. A później okazuje się, że urzędy skarbowe w różnych krajach widzą to zupełnie inaczej. I wtedy zaczynają się problemy… podwójne rozliczenia, wezwania do złożenia wyjaśnień, a czasem nawet zwroty ulg podatkowych.
Ostatnio przyszła do mnie pani Klaudia. W Polsce ma dom, pracuje w Irlandii jako opiekunka, a z Wielkiej Brytanii dostaje sporą emeryturę po mężu Brytyjczyku. Poszła wcześniej do znanego profesora prawa podatkowego w Polsce i dostała od niego opinię, że jest polską rezydentką podatkową. Problem w tym, że… irlandzki urząd uznał ją za rezydentkę Irlandii. I komu tu wierzyć?
Gdzie jest moja rezydencja?
Klaudia jest Polką, ale od kilku lat większość czasu spędza w Irlandii. Pracuje tam jako opiekunka osób starszych a jej praca polega na tym, że przez kilka miesięcy mieszka u podopiecznych, a potem wraca na przerwę do Polski albo wyjeżdża gdzieś dalej. W Polsce ma dom i mieszkanie, które przygotowuje pod wynajem. Z kolei z Wielkiej Brytanii dostaje emeryturę po swoim mężu, który przez wiele lat pracował w Londynie.
Na pierwszy rzut oka można by powiedzieć: “dom w Polsce, konto w Polsce, mama w Polsce no to pewnie polska rezydentura podatkowa”. Tak właśnie stwierdzili prawnicy z Warszawy, do których Klaudia poszła po opinię. Sprawa wydawała się zamknięta ponieważ profesor prawa, autorytet, jasno napisał: „jest Pani polską rezydentką podatkową”.
Tylko że… w tym samym czasie irlandzki urząd skarbowy wydał zupełnie inne stanowisko. Według Irlandii Klaudia jest ich rezydentką. I nagle pojawił się problem... dwa kraje, dwie różne opinie i zupełnie inne skutki podatkowe.
Gdzie pojawił się problem dotyczący rezydentury
Kiedy Klaudia zobaczyła, że ma w ręku dwa sprzeczne dokumenty: jeden od polskich doradców, drugi od urzędu w Irlandii, poczuła się kompletnie zagubiona. Z jednej strony profesor prawa pisał w opinii: „ma Pani dom w Polsce, ma Pani konto w Polsce, więc centrum interesów życiowych jest w Polsce”. Z drugiej strony urzędnicy w Irlandii uznali ją oficjalnie za swoją rezydentkę podatkową i nawet cofnęli jej naliczony wcześniej podatek.
Klaudia zaczęła się zastanawiać: kto ma rację? Czy ma słuchać polskich ekspertów, którzy opierają się na przepisach krajowych i orzecznictwie sądów w Polsce? Czy raczej irlandzkiego fiskusa, który bierze pod uwagę jej faktyczne życie i pracę?
Problem nie był tylko teoretyczny. Od tego, gdzie faktycznie ma rezydenturę podatkową, zależało, gdzie rozliczy wszystkie swoje dochody: pensję z Irlandii i emeryturę z Wielkiej Brytanii. To oznaczało tysiące euro różnicy i ryzyko podwójnego opodatkowania.
Analiza opinii profesora
Opinia, którą Klaudia dostała w Polsce, była napisana bardzo starannie, pełno w niej było przepisów i odniesień do orzecznictwa. Problem polegał na tym, że profesor skupił się głównie na problemie z polskiej perspektywy. W jego rozumowaniu najważniejsze było to, że Klaudia ma w Polsce dom, mieszkanie i rachunek bankowy, a także osiąga w Polsce dochód z wynajmu nieruchomości. To, zdaniem profesora, przesądzało o tym, że centrum jej interesów życiowych jest w Polsce.
Tylko że w mojej opinii takie podejście było jednostronne. Profesor praktycznie pominął fakt, że Klaudia większość roku spędza w Irlandii, że tam zarabia, tam robi codzienne zakupy i tam realnie toczy się jej życie zawodowe. Nie uwzględnił również irlandzkiego prawa podatkowego ani umów międzynarodowych, które jasno mówią:
jeśli ktoś spędza więcej czasu i prowadzi swoją działalność w innym kraju, to sam fakt posiadania nieruchomości w Polsce nie musi oznaczać, że rezydentura podatkowa jest w Polsce.
W efekcie Klaudia dostała opinię, która w praktyce mogła się okazać dla niej bardzo ryzykowna bo jeśli przyjęłaby tylko polską interpretację, mogłaby być zmuszona do zapłacenia podatków podwójnie. A właśnie dlatego istnieją umowy o eliminacji podwójnego opodatkowania, aby pomóc osobom takim jak Klaudia.
UPO - jak ją czytać?
Rezydentura podatkowa to nie jest matematyka na zasadzie: „masz dom w Polsce to jesteś rezydentem w Polsce”. Sprawa jest dużo bardziej złożona.
Prawo międzynarodowe i umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania przewidują coś, co można nazwać “regułami kolizyjnymi dotyczącymi rezydentury” (tie-breaker rules).
Są to kolejne pytania, które trzeba sobie zadać, aby JEDNOZNACZNIE rozstrzygnąć, w którym kraju ktoś faktycznie powinien być uznany za rezydenta.
Pierwsze pytanie brzmi: czy masz stałe miejsce zamieszkania? I to nie musi być własny dom, wystarczy miejsce, w którym naprawdę możesz mieszkać, nawet jeśli to mieszkanie jest wynajęte albo zapewnione przez pracodawcę.

Drugie pytanie: gdzie jest centrum swoich interesów życiowych, czyli gdzie pracujesz, gdzie zarabiasz, gdzie wydajesz pieniądze, gdzie są twoje najbliższe więzi osobiste.
Jeśli nadal są wątpliwości, przechodzimy do kolejnego pytania: gdzie zwykle przebywasz, czyli gdzie spędzasz więcej dni w roku. I dopiero na samym końcu, gdy wszystko inne zawodzi, patrzy się na obywatelstwo.
Ten test stosują wszystkie kraje oparte na zasadach OECD. I właśnie tak powinno się oceniać sprawę Klaudii - nie tylko przez pryzmat tego, że ma w Polsce nieruchomość i konto w banku, ale przez to, że większość czasu żyje i pracuje w Irlandii.
Jak pomogłem Klaudii określić rezydenturę
Kiedy Klaudia przyszła do mnie z opinią profesora i decyzją irlandzkiego urzędu, pierwsze, co zrobiłem, to usiadłem z nią i przeanalizowałem fakty krok po kroku.
Zamiast skupiać się tylko na polskim prawie, spojrzeliśmy szerzej na przepisy Republiki Irlandii i przede wszystkim na reguły kolizyjne (tzw. tie-breaker rules) zawarte w umowie o unikaniu podwójnego opodatkowania.
Wyszło jasno: Klaudia spędziła w 2024 roku więcej czasu w Irlandii niż w Polsce, tam wykonywała pracę, tam zarabiała i tam toczyło się jej codzienne życie. Owszem, w Polsce ma dom i mieszkanie, a nawet uzyskuje dochód z najmu, ale to nie przesądza jeszcze o rezydenturze podatkowej, jeśli większość aktywności i pobytu jest w innym kraju.
Dlatego moją rekomendacją było uzyskanie oficjalnego certyfikatu rezydentury podatkowej z Irlandii. Ten dokument jest najlepszym dowodem w rozmowach z polskim urzędem skarbowym i w Wielkiej Brytanii, to właśnie ten dokument pokazuje czarno na białym, że rezydentura za 2024 rok należy się Irlandii. To pozwalało Klaudii uniknąć podwójnego opodatkowania i spokojnie rozliczyć wszystkie swoje dochody tam, gdzie faktycznie żyje.
Rezydencja podatkowa - nie taka prosta sprawa nawet dla profesora!
Historia Klaudii pokazuje coś bardzo ważnego. Rezydentura podatkowa to nie jest prosta matematyka ani szybka odpowiedź „tak” albo „nie”. To zestaw reguł, które trzeba zastosować krok po kroku, patrząc nie tylko na polskie przepisy, ale także na prawo kraju, w którym ktoś mieszka i pracuje, oraz na umowy międzynarodowe.
Gdyby Klaudia zatrzymała się na pierwszej opinii profesora, mogłaby płacić podatki w Polsce od całości swoich dochodów, a irlandzki urząd dalej uznawałby ją za swoją rezydentkę. Efekt? Realne ryzyko podwójnego opodatkowania i dużo stresu związanego z konfrontacją z irlandzkim urzędem..
Dlatego najważniejsze jest, aby patrzeć na problem holistycznie.
Gdzie naprawdę się mieszka, gdzie się pracuje, gdzie toczy się codzienne życie. Posiadanie własnościowego domu czy konto bankowe w Polsce są ważne, ale nie zawsze decydujące. Możemy posiadać dom w Polsce, ale wynajmować lub mieć dla siebie dostępne mieszkanie od pracodawcy (accommodation) w drugim kraju i ono będzie się liczyło. Konto bankowe z kolei możemy mieć w Polsce, ale transakcje fizycznie robić w Irlandii. Dla mnie ta historia to kolejny dowód, że trzeba łączyć wiedzę prawną z praktyką i doświadczeniem, inaczej łatwo o błędną interpretację.
Do TaxOne często trafiają osoby, które nie wiedzą, gdzie płacić podatki, gdzie opłacać składki, a czasem zastanawiają się, czy np. nie powinni rozliczyć podatku od darowizny otrzymanej z Polski. I choć zagadnienia podatkowe bywają różne, dla nas najważniejszy zawsze jest człowiek i jego konkretna sytuacja.
Dlatego nawet przy najmniejszej wątpliwości konsultujemy sprawy z naszymi partnerami po stronie polskiej lub z odpowiednimi urzędami w innych krajach.