Dlaczego tania księgowość może Cię drogo kosztować - o firmach, które psują rynek i narażają klientów.

Zaczyna się zawsze tak samo. Tania oferta, piękne hasło o pełnej księgowości za £50 miesięcznie i obietnica, że wszystko zrobi się samo. A kończy się tym, że w TaxOne prowadzimy księgowość wstecz, miesiąc po miesiącu naprawiając błędy po firmach, które nigdy nie powinny były prowadzić ksiąg żadnego klienta. Taka działalność nie jest tylko nieprofesjonalna. Jest nie etyczna, bo żeruje na niewiedzy małych firm i wykorzystuje luki w brytyjskim prawie, które przez lata pozwalały każdemu założyć biuro księgowe bez kwalifikacji i bez nadzoru. Problem nie polega więc na samej taniości usług, ale na tym, że taniość stała się usprawiedliwieniem dla bylejakości.

Ten czas właśnie się kończy. Rząd Wielkiej Brytanii przygotowuje największą od lat reformę systemu nadzoru, która ma oczyścić rynek z przypadkowych firm. Zmiany w Companies House wprowadzą obowiązek weryfikacji tożsamości dyrektorów i rzeczywistych właścicieli spółek. Reforma systemu AML sprawi, że nadzór nad biurami księgowymi i doradczymi stanie się jednolity i realny. Dla profesjonalnych firm to dobra wiadomość. Dla tzw. firm-krzaków to początek końca.

Pułapka skalowalności

Z mojej perspektywy sprawa jest bardzo prosta. Jeśli ktoś nie ma wiedzy, doświadczenia ani zrozumienia zasad, nie jest w stanie prowadzić dobrej jakości księgowości. Wtedy zostaje tylko jedno… robić tanio. A tanio oznacza powierzchownie. Wielu takich „księgowych” wchodzi na rynek z dnia na dzień, po pierwszym wypełnionym Self Assessment, bez żadnych kwalifikacji i bez świadomości odpowiedzialności, jaką ten zawód naprawdę niesie.

Samo to, że ktoś potrafi wprowadzić dane do systemu, nie czyni go doradcą.

Najłatwiej zdobywać klientów ceną, ale to krótkowzroczne. Bo kiedy rynek zaczyna się ścigać na stawki, nikt już nie myśli o jakości, o analizie, o człowieku po drugiej stronie. Branża, która powinna opierać się na zaufaniu, zamienia się w fabrykę. I w tej pogoni za taniością cała nasza profesja strzela sobie w kolano. Bo im więcej takich „szybkich księgowych”, tym trudniej utrzymać standard, który odróżnia doradztwo od wklepywania cyfr.

Brak nadzoru i luka w systemie

Przez ostatnie lata w Wielkiej Brytanii można było w kilka minut zarejestrować firmę księgową i nazwać się doradcą podatkowym. Nikt nie sprawdzał, czy taka osoba ma jakiekolwiek przygotowanie, kwalifikacje czy wiedzę o podatkach.

Wystarczyło mieć laptop, program i kilku klientów, żeby wejść w branżę, która powinna być zawodem zaufania publicznego.

W efekcie obok biur prowadzonych przez ludzi, którzy uczą się przez lata i podchodzą do swojego fachu z odpowiedzialnością, powstała cała masa przypadkowych firm. Dla klienta z zewnątrz często nie ma żadnej różnicy. Dopiero gdy coś pójdzie nie tak, wychodzi na jaw, że jego księgowy nigdy nie miał żadnego nadzoru, a jego biuro nie podlega żadnej kontroli.

To właśnie w tej luce przez lata rozwijały się pseudo-biura, które korzystały z tego, że system był zbyt miękki i zbyt rozproszony, żeby je zatrzymać. HMRC teoretycznie pełniło rolę organu nadzorującego, ale w praktyce przy takiej liczbie firm nie miało żadnej możliwości realnej weryfikacji. W tym samym czasie powstawały kolejne organizacje zawodowe, których standardy i wymogi różniły się od siebie diametralnie. Efekt jest taki, że dziś branża księgowa i podatkowa jest pełna ludzi, którzy wykonują zawód, ale formalnie nie są przez nikogo kontrolowani. I to właśnie ten brak odpowiedzialności i brak spójności w nadzorze doprowadził do sytuacji, w której rząd postanowił powiedzieć: dość.

Nadchodzące zmiany - koniec ery przypadkowych biur

Brytyjski rząd widzi ten problem od dawna. W raportach pojawia się coraz mocniej to samo zdanie: system nadzoru nad księgowymi i doradcami podatkowymi jest zbyt rozproszony, niespójny i podatny na nadużycia. Dlatego rozpoczęto prace nad reformą AML, czyli przepisów o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz nad nowym kształtem Companies House.

To nie są kosmetyczne poprawki, ale poważna próba uporządkowania całego rynku.

Celem jest wprowadzenie jednego, spójnego systemu, w którym każda firma zajmująca się cudzymi pieniędzmi będzie musiała przejść realną weryfikację.

Reforma AML ma położyć kres sytuacjom, w których biuro może działać bez faktycznego nadzoru. Zamiast dwudziestu kilku organizacji z różnymi standardami pojawi się jeden centralny organ, który sprawdzi, czy dana firma ma procedury, wiedzę i kompetencje, by zajmować się finansami innych. Z kolei Companies House ma się przestać kojarzyć z prostą rejestracją spółek i stać się instytucją, która weryfikuje tożsamość dyrektorów, rzeczywistych właścicieli i źródła pochodzenia kapitału. Innymi słowy, skończy się czas, w którym każdy mógł zarejestrować firmę, założyć konto i działać bez żadnej kontroli.

Te zmiany mają oczyścić rynek i przywrócić równowagę. Dla profesjonalnych biur to dobra wiadomość, bo wreszcie zaczniemy grać w uczciwych warunkach. Dla pseudo-biur, które przez lata korzystały z braku zasad i taniej reputacji, to początek końca. Bo w nowym systemie nie wystarczy już nazwać się księgowym, trzeba będzie udowodnić, że rzeczywiście się nim jest.

Co to oznacza dla przedsiębiorców

Dla właścicieli firm te zmiany są tak naprawdę ochroną. Przez lata wielu przedsiębiorców nie miało świadomości, że ich księgowi działają bez żadnych uprawnień i bez faktycznego nadzoru. Wystarczyło, że ktoś potrafił obsługiwać program i złożyć deklarację, żeby nazywać się doradcą. Teraz ten czas się kończy. Nowe przepisy sprawią, że klient wreszcie będzie wiedział, komu powierza swoje finanse.

Księgowy będzie musiał być zarejestrowany, mieć potwierdzony nadzór AML i działać zgodnie z jasno określonymi zasadami.

Dla małych firm oznacza to więcej przejrzystości i bezpieczeństwa. Znika ryzyko, że ktoś, kto prowadzi Twoje księgi, nie wie, co robi, albo że Twoje dane trafiają w niepowołane ręce. To także koniec sytuacji, w których właściciel firmy płaci dwa razy… raz za taniego księgowego, a drugi raz za naprawianie błędów. Nowy system wymusi jakość, a nie tylko cenę. Dla klientów, którzy chcą mieć spokój i pewność, że wszystko jest prowadzone zgodnie z prawem, to krok w dobrym kierunku.

Nowa definicja odpowiedzialności

Księgowość to nie liczby. To odpowiedzialność za ludzi, ich firmy i decyzje, które często decydują o tym, czy biznes przetrwa. Przez lata rynek zaczął o tym zapominać. Pogoń za ceną i prostotą sprawiła, że zawód, który zawsze był oparty na zaufaniu, został sprowadzony do wypełniania rubryk i wysyłania raportów. Ale teraz, kiedy system się zmienia, wraca to, co w tej pracy najważniejsze…świadomość, że księgowy to ktoś, kto nie tylko liczy, ale przede wszystkim chroni.

W mojej ocenie nadchodzące zmiany są szansą, żeby ten zawód odzyskał swoje znaczenie. Bo jeśli mamy być doradcami, a nie operatorami danych, musimy być ludźmi, którym można ufać. Wiedza i kwalifikacje są ważne, ale jeszcze ważniejsza jest etyka i świadomość, że w tej pracy odpowiadamy za cudze bezpieczeństwo. I właśnie dlatego czyszczenie rynku, które teraz się zaczyna, to nie koniec, ale początek… powrót do sensu, dla którego wielu z nas w ogóle weszło do tej branży.

Książki i E-Booki

Ebook - Przewodnik emeryta w UK

Zrozum swoje podatki i oszczędzaj więcej

Zobacz więcej

Więcej

£49

Produkt w przygotowaniu

£49

Ebook - Kupuj taniej za granicą

Prosty sposób na zwrot podatku VAT z całego świata

Zobacz więcej

Więcej

£10

Produkt w przygotowaniu

£10

Książka - Niższe podatki legalnie

W tej książce znajdziesz sprawdzone sposoby na płacenie niższych podatków w legalny sposób. Nauczysz się sztuczek, o których nie mówią Ci księgowi.

Zobacz więcej

Więcej

£59

Produkt w przygotowaniu

£59

Profesjonalne usługi
Ponad 500 klientów skorzystało już z naszej pomocy
Potrzebujesz pomocy?

Wypełnij formularz.

Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.